SPHYNX
Początkowo chciałem tylko zabezpieczyć posiadane zestawy przed uszkodzeniami mechanicznymi i miałem wykonać maskownice z siatki lub blachy perforowanej, o istnieniu której dowiedziałem się z Internetu. Kiedy byłem już specjalistą od metali, dowiedziałem się że są firmy sprzedające takie materiały ale w większości nie dla odbiorców indywidualnych. Sama blacha nie była tak droga jak transport bo jak to w naszym kraju bywa, dostawca blach ma podpisaną umowę z przewoźnikiem (całkiem beznadziejną z punktu widzenia indywidualnego odbiorcy), przez co wkurzyłem się przy zapłacie. Dostałem kawałek 1x2 m ! Postanowiłem coś z tym zrobić. Skoro już zainwestowałem to zapragnąłem przekonfigurowania posiadanych kolumn pod kątem warunków mieszkaniowych. Tak narodził się pomysł - SPX1 Wykonałem kilka szkiców i orientowałem się już w materiałach potrzebnych do budowy. W międzyczasie musiałem sobie też przypomnieć jak wykonuje się rysunki techniczne. Oczywiście w swych poszukiwaniach natrafiłem na kolejne schody. Okazało się że w promieniu kilku kilometrów, żaden stolarz nie zechce "przestawić maszyny" dla mnie (może za mało dawałem), a tak naprawdę bali się i nie chcieli zarobić. Znalazłem w końcu świetnego fachowca, który bez gadki, w ciągu jednego wieczoru wyciął mi główne kształty frontów z dostarczonej mu płyty MDF 3,3 cm, oraz resztę z płyty wiórowej 1,9 cm. Miałem w domu kilka głośników i innych elementów do zwrotnicy, tunele, zaciski, dobre przewody itp.. wszak nie pierwszy raz zabierałem się za kolumny. Zaprojektowałem układ elektryczny - SPX2 Latem 2003 roku zaczęło się wiercenie , szlifowanie, wycinanie kształtek oraz rozpórek wzmacniających sztywność całości, a wieczorami obliczenia i rozmyślania. Płyta MDF jest twarda i ciężka ale świetnie się ją formuje ze względu na swoją strukturę. Powstał szkielet chyba w 2 miesiące ciągłej niepewności o końcową formę, przez co ze dwa razy myślałem o zmianie nazwy zestawów. Wyszło nieźle choć trzeba było w niektórych miejscach dla lepszego styku klejonych powierzchni, zrywać folię oklejającą płyty wiórowe. Lakierowałem kilka razy front akrylem bezbarwnym więc wcześniej nie mogłem sobie pozwolić na grubszą pomyłkę w szlifowaniu. Front nakleiłem i przykręciłem na równie dobrze poskładaną skrzynię przez co płyta czołowa zyskała na grubości (ma 5,2 cm). Nawierciłem otwory na mocowania głośników i zrobiłem wewnętrzne przelotki do główki (tam gdzie pracuje wysokotonowiec). Głośniki musiałem mocować na wkręty do drewna o odpowiednim gwincie. Oczywiście okazało się że w naszym kraju nawet z wkrętami są problemy. Były odpowiednie wprawdzie w Internecie, ale za przesyłkę wychodziło więcej niż za sam towar. Nie znalazłem nigdzie w pobliżu tak wielkiego miasta jak Gliwice, śrubek z płaskim łebkiem od strony gwintu i w dodatku czarnych. Musiałem zatem zastosować inne pierścienie ozdobne aby użyć wpuszczanych łebków co przy użyciu różnych głośników (konstrukcję wykonywałem w kilku wariantach do tej pory) nie było zawsze proste. Oczywiście pierścienie można zastosować inne lub wcale jeśli tylko odpowiednio głośniki będą obramowane (lub gdy ktoś ma odpowiednie wkręty). Komorę wytłumiłem normalną watoliną przyklejaną na polimer, pozostawiając miejsce wokół zwrotnicy i otworów bassreflex. SPX3 i SPX4 Nie musiałem stosować komory dla średniotonowca bo zawsze używałem odpowiednio zabezpieczonego głośnika pracującego z własna izolacją. Obudowy stroiłem wg zasady, że lepiej niech bas będzie niski i precyzyjny a nie grzmotliwy i buczący. Dłuższe słuchanie nie jest wtedy męczące a kultura grania idzie w parze z właściwą spektakularnością na odpowiednim poziomie. Nie muszę tłumaczyć, że charakterystyka w dolnej części pozostała dość płaska i bez podbarwień co bardzo mi odpowiadało. Przy użyciu polskich popularnych głośników musiałem też wyrównywać efektywności SPX5 (para na polskich przetwornikach - też niezła) odpowiednimi rezystorami szeregowo równoległymi wstawionymi na wyjściach gałęzi średnich i wysokich zwrotnicy i dobierać kompromisowo strojenie skrzyni bo czasem nie wyrabiały przetworniki wykonane każdy wie w jak starej technologii. Czasem musiałem też wprowadzić pewną korekcję przy pomocy doboru wartości elementów zwrotnicy. Udało się. Nie są to kolumny audiofilskie, idealnie przeźroczyste ale maja charakter - mój charakter. Rozmieszczenie otworów bassreflex nie było przypadkowe. Chodziło mi o zredukowanie rezonansów pomieszczenia. Przyglądając się dzisiaj pierwszej parze którą mam w domu oczywiście parę rzeczy bym zmienił. Późniejsze egzemplarze są lepiej wykończone i chyba wynika to z obcowania z tą konstrukcją (na swoich więcej eksperymentowałem). W międzyczasie zmieniłem sprzęt wmacniający i z powodu inaczej usytuowanej częstotliwości regulatora niskich w nowym wzmacniaczu, musiałem trochę przestroić swoją skrzynię. Powiększyłem tez otwory i wydłużyłem w związku z tym tunele co dało przyjemniejszy bas gdyż zmienił się strumień powietrza w wylotach (zmniejszyły tarcia) i ilość basu. Dotknęła mnie zatem w praktyce prawda, że nie każdy system jest identyczny i że całość trzeba ze sobą zgrać. Ta zasada szczególnie się sprawdza gdy zmienia się system stereo na kino domowe. Dni mijały a maskownic jeszcze nie zrobiłem choć wiedziałem już gdzie będą przymocowane i podczas prac wywierciłem otwory montażowe. Obawiałem się tego jak je przymocować żeby nie drgały. Żaden ze znanych mi producentów kolumn nie podjął ze mną dyskusji na temat całości, z wyjątkiem firmy SKART. Korespondowałem z nimi od czasu jak w desperacji zamierzałem zlecić wykonanie obudów komuś innemu tzn. doświadczonemu i z zapleczem warsztatowym. SKART jako jedyni eksperymentowali kiedyś tworząc maskownice z metalu. Poszedłem do piwnicy i uciąłem odpowiednimi nożycami kawałek blachy perforowanej. Wiedziałem od tej chwili że nie będzie łatwo. Później szablony z papieru i docinanie kątówką (w morzu iskier), oraz szlifowanie końcowe i formowanie na własnych udach. Do formowania używałem wyłącznie palców by nie zrobić ostrych zagięć, tak więc można sobie wyobrazić ... Wybrałem dość grubą blachę a zarazem z najcieńszymi mostkami między otworami (aby była jak najbardziej przeźroczysta akustycznie). Nie chciałem stosować ramki ani kołków mocujących do obudowy więc krawędzie musiałem dobrze wykończyć i ukształtować całość tak żeby po przykręceniu usztywniło się samo (odpowiednie łuki). Użyłem długich wkrętów i... eksperymentowałem z podkładkami dystansowymi. Okazało się ze najlepszym i tanim materiałem jest przewód paliwowy ze sklepu z częściami samochodowymi. Jest lekko wzmocniony przez co zrobiona z niego tulejka dystansowa nie odkształca się Wkręcając w niego ciasno dopasowaną śrubkę uzyskałem odpowiednią sztywność dystansów i tak przykręciłem maskownicę. Wierzcie mi lub nie, ale nie drży i w słyszalny sposób nie zmienia dźwięku. Pomalowałem blachę farbą w aerozolu (próbowałem różnych metod na odpadkach). Zadbałem tylko żeby otwory w blachach skierowane były szerszą częścią do przodu (nie każdy wie że blacha perforowana ma różną średnicę otworków z dwóch stron) SPX6 i SPX7

Dziś wiem o wiele więcej i zrobiłem nie jedna parę. Każda jest inna, kształt pozostał taki sam lecz duchem są różne. Różne mogą być wykończenia i użyte komponenty. Z doświadczenia wiem już także że bardzo łatwo można zaadoptować i tym samym podrasować (a raczej przemodelować) niejedne kolumny stojące w Waszych domach. Zobaczcie sami moje Sphynxy, powstała dość interesująca forma nie bez znaczenia z punktu widzenia akustyki.





SPX 8,9,10
Marek Woźniak



wstecz do przodu
Kopiowanie i rozpowsczechnianie czegokolwiek z tej strony bez zgody autora zabronione
Powered by  TOM ®